Śladami łemkowskich cerkwi – Maj 2003 r.

Maj 2003 r.
Śladami łemkowskich cerkwi

 

 

Cerkiew w Powroźniku p.w. św. Jakuba Młodszego z 1604 r. Obecnie służy jako kościół rzymsko - katolicki.
Podróżujemy – to fakt.
I podczas podróży robimy zwykle wiele zdjęć – to także fakt.
Takie nasze hobby.

Pewnego razu, w którymś z czasopism zajmujących się m.in. podróżami znaleźliśmy ciekawy artykuł,
opisujący urocze cerkiewki w rejonie Beskidu Niskiego. Zachęceni ciekawą lekturą rozpoczęliśmy dodatkowe
poszukiwania – oczywiście buszując w gąszczu internetu, a rezultaty były tak zachęcające,
że postanowiliśmy to koniecznie sprawdzić. I tak od słowa do słowa opracowaliśmy ogólne
zarysy poznania pozostałości kultury łemkowskiej na polskich ziemiach. Niewiele zastanawiając
się, spakowaliśmy wszystkie nasze „graty” (w tym cały plecak sprzętu foto – czasami sam
się zastanawiam, po co to wszystko człowiek taszczy ze sobą) i w najdłuższy z możliwych majowy
weekend ruszyliśmy w drogę.

Tytułem wstępu należałoby dwa słowa poświęcić bohaterom tej kultury. Łemkowie – bo tak się
zwali, to pochodzący z okoli Kijowa rusini, którzy osiedlili się na dzisiejszym pograniczu
polsko – słowackim (od wschodu teren ograniczony był rzekami Osława i Laborec, natomiast
od zachodu – rzeką Poprad). Była to grupa etniczna wyznania greckokatolickiego lub prawosławnego,
trudniąca się przede wszystkim pasterstwem. Była to grupa o niezwykle bogatej kulturze
(w tym sakralnej), czego dowody mamy do dzisiaj w postaci zachowanych cerkwi. Cechą
charakterystyczną tej ludności, pomimo dalekiej emigracji (jak na owe czasy) była
zachowanie głębokiej odrębności, tradycji i obyczajów, a przede wszystkim własnego
języka.
Nie sposób tutaj także nie wspomnieć o niesławnej Akcji „Wisła”. Była to przeprowadzona
w 1947 r. pod dowództwem generała Mossora akcja jednostek Wojska Polskiego i Korpusu Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, mająca na celu likwidację oddziałów UPA, łączyła się jednak z przesiedleniem
niepolskiej (przede wszystkim łemkowskiej) ludności z południowo-wschodniej części kraju
w inne rejony, głównie na ziemie zachodnie i północne.
W chwili obecnej trwa niewielki „odwrót” z ziemi zachodnich, część wypędzonych tuż po wojnie mieszkańców wraca w swoje rodzinne strony.


Dzień pierwszy – 02.05.2003 r.

Cerkiew grecko - katolicka p.w. św. Kosmy i Damiana w Wojkowej - łemkowszczyzna.
Wyjechaliśmy samochodem z Chorzowa i kierując się na Krynicę Zdrój dotarliśmy do pierwszego –
jeszcze zaplanowanego – miejsca.
Była to niewielka miejscowość Powroźnik, znajdująca się w połowie drogi między Krynicą Zdrój
a Muszyną. Tam trafiliśmy do pierwszej z poszukiwanych cerkwi – była to Cerkiew greckokatolicka
p.w. św. Jakuba Młodszego z 1604 r. Niestety nie mieliśmy zbyt wiele szczęścia by wejść
do środka. Ta cerkiew – w przeciwieństwie do wielu innych – i tak jest udostępniana w określone
dni i w określonych godzinach, do zwiedzania. W wielu przypadkach nie ma nawet takiej możliwości,
chociaż zdarzają się wyjątki. Po wykonaniu kilku fotografii ruszyliśmy dalej.

 

Cerkiew grecko - katolicka p.w. św. Kosmy i Damiana w Wojkowej - łemkowszczyzna.Następnie trafiliśmy do malutkiej wioski Wojkowa, leżącej na uboczu, gdzie trafiliśmy na
bardzo malowniczą cerkiew greckokatolicką p.w. św. Kosmy i Damiana. Zabudowania leżą na wzgórzu
ponad wioską, obok znajduje się dzwonnica z trzema ozdobnymi dzwonami. Cerkiew udostępniona
w ograniczonym zakresie, w pobliskich zabudowaniach zamieszkuje opiekun dysponujący kluczem
do wnętrz. Jest to starszy, bardzo sympatyczny Pan, który posiada dużą wiedzę o tym obiekcie,
a dodatkowo potrafi to bardzo ciekawie przedstawić. Wnętrza w trakcie renowacji, zakończono
już kilka etapów prac. Podczas zwiedzania należy zachować szczególną ostrożność –
w rejonie cerkwi znajduje się wiele uli, w związku z czym, latem unosi się wokół rój pszczół.
Jeżeli spojrzeć na mapę turystyczną tego regionu, to do następnej odwiedzonej przez nas cerkwi
jest ok. 2 godz. spaceru górami, jednakże – organizując wyprawę samochodową musimy ponieść
tego konsekwencję i ruszyć dookoła dostępnymi (hmm ?) dla pojazdów drogami, przez Powroźnik,
Muszynę i Leluchów.
W ten oto sposób dojeżdżamy do przygranicznej, maleńkiej wioski, gdzie drogi właściwie już nie
Dubne. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Michała Archanioła z XIX w., obecnie kościół rzymsko katolicki.
ma. Wioska ta to Dubne. Tutaj, już prawie na samym końcu wioski, na niewielkim wzniesieniu,
gdzieś w połowie stoku, znajduje się piękna drewniana cerkiew greckokatolicka p.w. św. Michała
Archanioła. Niestety, do tej cerkwi jak i do następnej, nie udało nam się zajrzeć do środka.
Jednakże wytrwali poszukiwacze przygód powinni udać się do proboszcza parafii w Leluchowie,
który dysponuje kluczami do obydwu cerkwi. Niestety, w czasie naszej pobytności, proboszcza
zatrzymały ważne sprawy służbowe. Tak więc w Dubnym mieliśmy okazję przyjrzeć się tej ciekawej
budowli jedynie z zewnątrz.
Leluchów - cerkiew p.w. św. Dymitra z XIX w. Łemkowszczyzna.
Podobna sytuacja spotkała nas w sąsiedniej wiosce. Leluchów – to także wioska, troszkę
może większa od poprzedniczki, ale w najbliższym czasie ma szanse na rozwój z tego względu,
że powstaje tam nowe drogowe przejście graniczne (już widzimy ten drobny (!!!) handelek przygraniczny).
Tutaj także znajduje się zabytkowa cerkiew greckokatolicka p.w. św. Dymitra.
Plebania znajduje się nieco poniżej dzwonnicy, powyżej znajduje się zabytkowy cmentarz,
do którego przylega cmentarz współczesny. Niestety, cerkiew położona jest nieco na uboczu
i przejeżdżając drogą w kierunku Dubnego (a właściwie to tam jest tylko jedna droga)
można ją przegapić. A szkoda by było.
Milik. Cerkiew p.w. św. Kosmy i Damiana, grecko katolicka, obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Kolejny etap naszej podróży to wioska Milik, znajdująca się kilka kilometrów od Muszyny,
po prawej od głównej drogi na Piwniczną. Tutejsza cerkiew znajduje się niedaleko drogi,
trzeba tylko pokonać niewielki mostek na równie niewielkim potoczku o tej samej co wioska
nazwie. Tu mieliśmy troszkę więcej szczęścia, cerkiew – także greckokatolicka p.w.
św. Kosmy i Damiana – była otwarta, odbywało się właśnie popołudniowe nabożeństwo,
także wykorzystaliśmy moment i już byliśmy w środku. Niestety nie otrzymaliśmy pozwolenia
na robienie zdjęć wewnątrz, opiekunowie – podobnie jak w wielu innych cerkwiach – bardzo
obawiają się kradzieży, do których już w kilku miejscach dochodziło. Przyjęliśmy to ze zrozumieniem,
ponieważ te obiekty rzeczywiście są bezcenne, i nie można sobie pozwolić na ich ograbienie.
Użyliśmy sobie natomiast od zewnątrz.
Andrzejówka. Cerkiew p.w. Zaśnięcia Bogarodzicy, grecko katolicka, obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna. Wnętrza - ikonostas.
Wróciliśmy do głównej drogi i kierując się ponownie na Piwniczną dotarliśmy do wioski Andrzejówka.
Tylko proszę wiosek nie pomylić, bo tuż za granicą, po słowackiej stronie znajduje się jej
imienniczka. Tutaj – w polskiej wiosce – na krzyżówce – należało skręcić w prawo,
wjechać nieco pod górę i zaraz skręcić w wąską dróżkę prowadzącą do celu. Zawiłe,
prawda? Ale dotarliśmy do cerkwi, znowu jest to była świątynia greckokatolicka,
p.w. Zaśnięcia Bogarodzicy. I tutaj mieliśmy chyba najwięcej szczęścia. Akurat zakończyło
się nabożeństwo i tyle co wierni wyszli, nam udało się na kilka chwil zajrzeć do środka.
A warto było. Szczęśliwym trafem tutaj opiekun bez oporu wyraził zgodę na fotografowanie
wewnątrz.
Szczawnik. Cerkiew p.w. św. Demetriusza Rycerza i Męczennika z XIX w., grecko katolicka, obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Po takich wrażeniach należało sobie nieco odpocząć. Wróciliśmy zatem do Muszyny w poszukiwaniu
Szczawnik. Cerkiew p.w. św. Demetriusza Rycerza i Męczennika z XIX w., grecko katolicka, obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
noclegów. Wszystkim odwiedzającym odradzamy poszukiwania w centrum. Lepiej udać się na „peryferia”,
tj. kierować się drogą na Złockie i Szczawnik.
W rejonie krzyżówki (wideł) znajduje się wiele prywatnych gospodarstw oferujących kwatery, a nieco powyżej, w kierunku Szczawnika
znajduje się wiele ośrodków wypoczynkowych (czynnych niestety tylko w sezonie). Tutaj można
znaleźć relatywnie tanie noclegi. Jest też kilka barów, w których można całkiem dobrze
pojeść – polecamy przede wszystkim świeżego, smażonego pstrąga.


Dzień drugi – 03.05.2003 r.

Kolejny dzień naszej fotograficznej eskapady zaczęliśmy w pobliskiej wiosce, zwanej Złockie.
Złockie. Cerkiew p.w. św. Demetriusza Rycerza i Męczennika z XIX w., grecko katolicka, obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Znajdująca się tutaj cerkiew jest położona na wzgórzu, przy drodze. Znajduje się ona z dala
od zabudowań, co też dodaje jej uroku. Jest to cerkiew greckokatolicka, p.w. św. Demetriusza,
Rycerza i Męczennika. Nieco wcześniej znajduje się drewniana dzwonnica, która ma chyba
coś wspólnego z pewną słynną włoską więżą. Ale co? Znajdując się tutaj wypada wspomnieć także
o innych atrakcjach tego miejsca. Najważniejszą atrakcją jest niewątpliwie wycieczka piesza
w góry – warto wybrać się na Jaworzynę Krynicką, skąd dalej wędrując pasmem Jaworzyny można
dotrzeć do Hali Łabowskiej. Mniej zaawansowani lub co bardziej leniwi pewnie zejdą spacerkiem
z Jaworzyny prosto do Krynicy (lub – o zgrozo – skorzystają z kolejki linowej).
O atrakcjach znajdujących się w zdrojowej Krynicy nikogo nie muszę chyba uświadamiać.
Szczawnik. Cerkiew p.w. św. Demetriusza Rycerza i Męczennika z XIX w., grecko katolicka, obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Wracając jednak do naszej podróży. Kolejną wioską odwiedzoną na naszym szlaku był Szczawnik.
Znajdująca się tutaj cerkiew p.w. św. Demetriusza jest udostępniona właściwie tylko w czasie
nabożeństw. Niestety, tutaj nie udało się nam zlokalizować klucza i wejść do środka.
Jednakże z zewnątrz świątynia prezentuje się okazale, pomimo, że położona jest niemalże
w środku wsi przy głównej drodze.
W celu wykonania następnego kroku musieliśmy się ponownie wrócić do wsi Złockie, skąd przez
Muszynę udaliśmy się do wsi Jastrzębik. Tutejsza cerkiew p.w. św. Łukasza Ewangelisty
jest udostępniona do zwiedzania. Jedyną trudność stanowi zlokalizowanie klucza.
Wytrwali turyści – za jakich i my się uważamy – w końcu trafia do wybranej chałupy,
w której gospodarz opiekuje się kluczem. Która to? Trudno powiedzieć. Oni chyba się zmieniają,
ale można do klucza dotrzeć. Także nam się to udało i w asyście niemałej grupki dzieciaków
udało się nam zajrzeć do środka. Całość wyposażenia zachowana w nienajgorszym stanie
(chociaż o dokładniejszą ocenę raczej się nie pokusimy). Następnie – także w asyście całej
dzieciarni – przeszliśmy przez wieś. Ciekawy korowód.
Następnie udaliśmy się do małego miasteczka Tylicz, w której trafiły się nam aż dwie perełki.
Pierwsza to – znajdujący się nieopodal ryneczku drewniany kościół rzymskokatolicki z XVII w.
Druga – oddalona o 10 min spaceru – to drewniana cerkiew greckokatolicka p.w. św. Kosmy i Damiana.
Obydwie świątynie znajdują się pod opieką tylickiego proboszcza, kościół jest chyba ogólnie dostępny,
wejście do cerkwi jednak trzeba umówić. W okolicy tej drugiej znajduje się ciekawy cmentarzyk,
Mochnaczka Niżna. Kapliczka cerkiewna p.w. Narodzenia NMP z 1787 r. Łemkowszczyzna.
a przed nim stoi ładna dzwonnica. I tutaj mała dygresja – tylickie zabudowania sakralne aż
proszą się o jakieś porównanie. Moim zdaniem zabudowa cerkiewna jest jednak dużo bardziej
atrakcyjna, jest w miarę prosto ozdobiona, sprawia wrażenie lekkiej. Inaczej ma się sprawa
z kościółkiem. Jest troszkę starszy, ale pomimo podobnych rozmiarów robi wrażenie nieco
przyciężkawego, brakuje mu także (a właściwie to brakowało budowniczym) polotu przy zakończeniu budowy.
Duży plus na szalce Łemków. Tutejsza cerkiew należy do najładniejszych jakie do tej pory widzieliśmy
(a zwiedziliśmy także Podlasie, liznęliśmy nieco Ukrainy).
Mochnaczka Niżna. Cerkiew parafialna p.w. św. Michała Archanioła z XVIII w., obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Z Tylicza udaliśmy się do wsi Mochnaczka. Właściwie to nie wieś, a dwie – Niżna i Wyżna. I tutaj należy uważać.
Otóż wjeżdżając do pierwszej wsi zaraz po lewej stronie widać zabudowania klasztorne, by do nich dotrzeć należy
zjechać z głównej drogi, przejechać (bardzo ostrożnie) drewniany, nieco lichy, mostek i jesteśmy
na miejscu. Po uprzednim uzgodnieniu z siostrą przełożoną (chyba) otrzymaliśmy kluch do …
No właśnie, do czego? Otóż na terenie klasztoru znajduje się zabytkowa kapliczka greckokatolicka
p.w. Narodzenia NMP. Niesamowicie sympatyczna, prosta budowla, położona nieco na uboczu.
Prawie nie ruszona brutalnym „zębem” czasu. Idealne miejsce na refleksję. Kilkaset metrów dalej po
prawej stronie drogi, tuż na niewielkim wzgórzu mieści się kolejna cerkiew
(p.w. św. Michała Archanioła). Tutaj ponownie mieliśmy dużo szczęścia. Jako, że wycieczka
nasza rozpoczęła się na początku maja, to tutaj trafiliśmy na przygotowania kościoła
Czyrna. Cerkiew p.w. św. Paraskewii. XIX w. Łemkowszczyzna.
do uroczystości związanych z Komunią Św. Oczywiście należy pamiętać, że większość odwiedzanych
przez nas cerkwi pełni obecnie rolę kościołów rzymskokatolickich. I nie ma się specjalnie
o co oburzać, ponieważ dzięki temu przetrwały nie jedną zawieruchę (a wystarczy wybrać się
Piorunka. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Kosmy i Damiana. Łemkowszczyzna..
np.: do Lwowa, by zobaczyć jak tam traktowano kościoły). W każdym razie tutejsza cerkiew
wewnątrz prezentuje się niezwykle okazale. Udało się nam (oczywiście za zgodą) pstryknąć
wewnątrz kilka fotek.
Następnie wybraliśmy się do pobliskiej wioski Czyrna. Zostawiliśmy samochód na przydrożnym parkingu
(tak to chyba należałoby nazwać) i spacerkiem, przez most, ruszyliśmy na wzgórze, na której
stoi okazała cerkiew p.w. św. Parsekwii. Jest to budowla nieco odmienna od zwiedzanych do tej pory.
Przede wszystkim kolor – drewno malowane jest na bardzo czerwony odcień brązu, co wyróżnia ją
wśród innych. Ciekawostką jest także murowane ogrodzenie terenu wokół świątyni, którego integralną
część stanowi kamienna dzwonnica. Ogólnie cerkiew prezentuje się niezwykle okazale,
niestety nie mieliśmy szczęścia znaleźć się wewnątrz (ale zajrzeliśmy przez okna).
Następna wioska Piorunka, nie może się już poszczycić tak okazałą budowla. Jednakże znajduje
się tutaj, przy cmentarzu, cerkwie p.w. św. Kosmy i Damiana.
Ruszyliśmy dalej. Dojechaliśmy do większej wsi, zwanej Berest. Tutejsza cerkiew także p.w.
św. Kosmy i Damiana znajduje się w samym centrum wsi, przy krzyżówce. Jest to okazała
drewniana świątynia, na której czas odcisnął już swoje piętno. Zaraz za kościołem znajduje
się niewielki cmentarzyk. Śliczne, bogate wnętrze udało się nam zwiedzić ponownie dzięki
Berest. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Kosmy i Damiana. Obecnie kościół rzymsko katolicki. Wnętrze - ikonostas. Łemkowszczyzna.
przygotowaniom do majowych uroczystości. Niestety, pomimo usilnych starań,
nie udało się nam namówić księdza opiekującego się kościołem na „troszkę historii”.
Nieco zawiedzeni ruszyliśmy dalej. I dotarliśmy do Polany. Tutejsza cerkiew, leżąca nieco
na uboczu, p.w. św. Michała Archanioła była również otwarta. Tutaj mieliśmy znacznie więcej
Berest. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Kosmy i Damiana. Obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
szczęścia. Na ławeczce spoczywał starszy Pan, podparty na równie starej laseczce, który
okazał się bardzo sympatycznym gawędziarzem. Opowiedział nam historię powstania cerkwi,
część historii narodu Łemków. On był jednym z tych, którym się udało uniknąć przymusowej
emigracji na zachód. Jak tego dokonał, nie chciał jednak zdradzić. W każdym razie słuchaliśmy
go zafascynowani. Nie umieliśmy się oderwać. Wiele informacji zebranych od niego nijak nie
przystaje do znanej nam historii, ale czy oznacza to, że jego gawęda jest nieprawdziwa?
Polany. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Michała Archanioła z 1820 r. Obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Zwabieni znakomitościami, jakie czekały na nas w następnym punkcie ruszyliśmy do wioski Kamianna.
Ta niepozorna wioska, to znany na całym świecie ośrodek pszczelarstwa. Znajduje się tutaj
bardzo ciekawy skansen – muzeum pszczelarstwa, z cennym zbiorem bogato zdobionych i pomysłowo
wykonanych uli. Oczywiście produkcja miodu wre tutaj pełną parą. Posililiśmy się
nieco tutejszymi wyrobami, których oczywiście zrobiliśmy sobie większy zapas.
Muzeum znajduje się kilkaset metrów powyżej prowizorycznego ryneczku, a w połowie drogi
natrafiliśmy na drewnianą cerkiew prawosławną o zupełnie innej budowie niż oglądane do tej
pory. Podstawowa różnica to symetryczny układ budowli z wieżą centralną. Długo jednak nie
zabawiliśmy w tym miejscu. Pogonieni przez rozjuszone pszczoły uciekliśmy do samochodu i
ruszyliśmy dalej.
Kamianna. Muzeum pszczelarstwa.
Kolejnym odwiedzonym przez nas punktem były Brunary. Znajdująca się tutaj cerkiew p.w. św.
Michała Archanioła, jest w doskonałym stanie. Opiekę nad zabytkiem roztoczyła tutejsza
parafia, której plebania znajduje się nieopodal. Przy odrobinie szczęścia można namówić
kościelnego na zwiedzanie. Nam się to udało. Pomimo młodego wieku, okazał się być osobą
niezwykle kompetentną, która udzieliła nam wiele cennych informacji, m.in. o próbach
rusyfikacji zamieszkującej tu ludności, o stworzonych przez to rodzinnych podziałach,
gdzie jeden brat był katolikiem obrządku wschodniego, a drugi – nawrócony,
zrusyfikowany – wyznawał prawosławie. Na szczęście przypadki takie były raczej odosobnione.
Dzięki naszemu towarzyszowi mieliśmy okazję zwiedzić wnętrze świątyni, które – podobnie
jak cała reszta – zachowane jest w doskonałym stanie. Po miłym spotkaniu, zadowoleni
ruszyliśmy dalej.
Dotarliśmy do wsi Śnietnica. Malutka wioska z cerkiewką stojącą na wzgórzu.
Cerkiew – p.w. św. Dymitra – z zewnątrz nie robi specjalnego wrażenia. Spacerując dookoła
spotkaliśmy Panią, zajmującą się sprzątaniem obejścia. Zagadnięta przyznała, że ma klucze
do cerkwi, ponieważ dopiero ją sprzątała. Namówiliśmy ją na chwilę przerwy.
Przystała i oprowadziła nas po wewnątrz. Starsza Pani okazała się niesamowitą towarzyszką.
Opowiedziała nam historię swojej rodziny, która powróciła niedawno z przymusowej emigracji
i próbuje odbudować swoje wieloletnie tradycje. Od niej także dowiedzieliśmy się o wielu
różnicach występujących między kościołami grecko-, rzymskokatolickim i prawosławnym.


Typowa zabudowa mieszkalna. Łemkowszczyzna.
Typowa zabudowa mieszkalna. Łemkowszczyzna.
Typowa zabudowa mieszkalna. Łemkowszczyzna.

I nie były to suche definicje. Była to opowieść prostego człowieka. Przedstawiona tak,
jak Ci ludzie to rzeczywiście odbierali. Była to niesamowita, a zarazem jakże odmienna
lekcja historii tego regionu. Po wizycie w Śnietnicy nabraliśmy wielkiego szacunku
do łemkowskiej mniejszości, tradycji i kultury. Warto także przespacerować się po wsi.
Zaraz za plebanią można zobaczyć tradycyjną chałupę łemkowską (wprawdzie z anteną
satelitarną – ale wszyscy się rozwijają).


Czarna. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Dymitra z 1764 r. Obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Czarna. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Dymitra z 1764 r. Obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.

Dotarliśmy do niewielkiej wsi Czarna, gdzie na uboczu, jakby w dolince, malowniczo usytuowana
jest greckokatolicka cerkiew p.w. św. Dymitra. Z przydrożnego parkingu prowadzi do
niej ładna, ogrodzona alejka, wchodzi się przez ozdobną bramę na mostek, potem kilka
minut i jest się na górze, w cerkwi. Opiekunem cerkwi jest gospodarz mieszkający po
drugiej stronie drogi. W towarzystwie jego wnuka udajemy się na zwiedzanie wnętrza świątyni.
Czysta, zadbana i niezwykle efektowna. Tak można ją scharakteryzować w kilku słowach.
Natura ma swoje prawa. Przypomniała o sobie w momencie, gdy opuszczaliśmy Czarną.
Nasyceni niemalże do pełna turyści zauważyli, że nadeszła już pora coś przekąsić.
I tutaj – niestety – ujawniły się poważne braki na szlaku. Niestety, brak w tym rejonie
podstawowych punktów obsługi turystycznej, restauracja czy bar – to tylko mrzonka,
sklepy – owszem zdarzają się, ale to nie jest wystarczające, punkty informacyjne –
to chyba tylko w Krynicy. Na posiłek udać musieliśmy się do Grybowa, oddalonego o
kilkanaście kilometrów, a i tam nie było specjalnie w czym wybierać. Wprawdzie
trafiliśmy na miejsce, gdzie dało się smacznie zjeść, ale towarzystwo urągało wszelkim
dopuszczalnym standardom. Nocleg – też trudno coś znaleźć, ale w końcu trafiliśmy
na dość przyjemną prywatną kwaterę (pomijając, że była to ciągle budowa).


Dzień trzeci – 04.05.2003 r.

I tutaj chyba miejsce na małą dygresję – dbanie o drewniane cerkiewki powierzono parafią
i parafianom, któraś z instytucji zadała sobie nieco trudu i przygotowała oraz oznakowała
szlaki turystyczne, ale to niestety za mało, by przyciągnąć tutaj turystę.
Jedyni, których tutaj spotykaliśmy to piesi „górale” trzymający się oznakowanych szlaków,
a te nie docierają do wszystkich zabytków oraz turyści zagraniczni w luksusowych samochodach,
będący potomkami wypędzonych łemków, odwiedzający rodzinne strony.
I jeszcze jedno – złożyło się tak, że mieliśmy okazję zwiedzić już nieco i z czystym
sumieniem możemy stwierdzić, że za granicą, np.: w Hiszpanii czy Portugalii, niejednokrotnie
znacznie mniej warte zabytki (chociaż nie podejmuję się „wyceny” ich wartości) przez
dobrze zorganizowaną informację i bazę turystyczną, są niemalże oblegane przez turystów.
Z drugiej strony – mamy jeszcze bardzo surowe warunki, co nam osobiście bardziej odpowiada,
dużo przyjemniej zwiedza się kościoły w samotności. Przykre jest jednak to, że tylko przypadek
sprawił, że w ogóle w te rejony trafiliśmy, że są one pomalutku zapominane.
Po chwili zadumy wracamy jednak na szlak.
Tym razem trafiliśmy do miejscowości Łosie. Wesoła nazwa, ciekawe kogo lub co charakteryzuje?
Niestety, pogoda przestała nam dopisywać i szczęście chyba też. Tutejsza cerkiew p.w. św.
Michała Archanioła, nie należy – z zewnątrz – do najciekawszych. Przyczyną takiego wrażenia
jest chyba oblachowanie całej wieży, przez co traci ona swój urok. Do środka można tylko
zajrzeć, nie znaleźliśmy osoby odpowiedzialnej za nią. Tak więc ruszyliśmy dalej.
I znowu dopisało nam szczęście. Trafiliśmy do wsi Bielanka, a tutaj prawdziwa perełka.
Cerkiew p.w. NMP. Bardzo chcieliśmy zajrzeć do niej do środka, przeszliśmy pół wsi pukając
od domu do domu i znaleźliśmy jej opiekuna. Starszy Pan wybrał się z nami na spacer i raczył
nas ciekawymi opowiadaniami o historii swojej wsi. Najciekawszą informacją, jaką uzyskaliśmy
od niego to przeznaczenie tej świątyni. Do dzisiaj korzystają z niej wierni trzech wyznań
(prawosławni, rzymsko- i grecko-katolicy), pomimo panujących między nimi waśni i
animozji. Nieszczęściem – wg informacji naszego rozmówcy – jest to, że przewodnicy religijni
zamiast niwelować różnice starają się je podtrzymywać (czyżby obawa o konkurencję?).
Wnętrze cerkwi jest zadbane, czuje się miłą atmosferę. Po wyjściu warto się przespacerować po wsi.
Znajdują się tutaj jeszcze pojedyncze tradycyjne zabudowania. My trafiliśmy na jeszcze jedną
atrakcję, związaną poniekąd z panującą aurą. Otóż wszędzie, gdzie tylko wzrok sięgał
znajdowały się ślimaki.
Leszczyny. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Łukasza Ewangelisty. Obecnie prawosławna. Łemkowszczyzna.
Następnie wybraliśmy się do wsi Leszczyny, do której – wbrew pozorom – łatwo nie było trafić.
Znajdująca się tutaj cerkiew p.w. św. Łukasza Ewangelisty, leżąca na rozdrożu, nieco na wzniesieniu,
służy dzisiaj prawosławnym. Powyżej znajduje się mały cmentarzyk.
Kolejnym punktem miała być Nowica, ale stanęliśmy przed poważnym problemem – jak do niej dotrzeć?
Jedyna droga prowadząca parę kilometrów przez las, to najzwyklejszy gruntowy dukt leśny,
na dodatek chwilę wcześniej mocno padało, a nasze autko do terenowych raczej nie należy.
Jednak zdecydowaliśmy się zaryzykować. Nie wiemy jak, ale przejechaliśmy te wszystkie wertepy
i dotarliśmy do kolejnej świątyni. Tutejsza cerkiew – p.w. św. Paraskewii – znajduje się na
wzgórzu, otoczona drzewami. Niestety – brak możliwości zwiedzania wnętrz. Do zabudowań
przylega niewielki zabytkowy cmentarzyk.
Ponownie ruszyliśmy w drogę, która z każdym metrem była coraz gorsza, i w końcu dotarliśmy
do wioski, a raczej pojedynczych zabudowań, szumnie nazwanych Przysłop. Co ciekawe – znajdują
się tutaj aż dwa zabytki sakralne. Pierwszy to niewielka drewniana kapliczka, drugi – cerkiew
p.w. św. Michała. Niezbyt ciekawy wygląd cerkwi rekompensowany jest przez jej malownicze,
odosobnione położenie. Niestety powrót z tego miejsca odbył się drogą jeszcze gorszą od tej,
którą tu dotarliśmy.
Zdecydowaliśmy się na powrót w bardziej cywilizowane rejony. Pomalutku wróciliśmy się do
głównej drogi, skąd skierowaliśmy się do wsi Kwiatoń. Tutaj znajduje się jedna z najładniejszych
zwiedzanych przez nas cerkwi – cerkiew p.w. św. Paraskewii.
Kwiatoń. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Paraskewii z XVII w. Obecnie kościół rzymsko katolicki. Łemkowszczyzna.
Jest to budowla całkowicie wykonana z drewna. Trafiliśmy tutaj z chmarą turystów, z których
większość okazała się fotografami uczestniczącymi w plenerze fotograficznym.
Nie chcąc przeszkadzać na planie fotograficznym ruszyliśmy dalej i trafiliśmy do wioski Skwirtne,
gdzie znajduje się podobna – do tej ze wsi Kwiatoń – cerkiew greckokatolicka p.w. św.
Kosmy i Damiana. Jest to także całkowicie drewniana konstrukcja, znajdująca się w podobnym
stanie technicznym. Niestety, nie udało się nam dostać do środka.
Kolejnym etapem była Hańczowa, w której znajduje się śliczna drewniana cerkiew p.w. Opieki
Hańczowa. Cerkiew grecko katolicka p.w. Opieki Bogarodzicy z XIX w. Obecnie cerkiew prawosławna. Łemkowszczyzna.
Bogarodzicy, z ciekawie wykonaną wieżą zegarową. Tutejsza świątynia znajduje się nieco
na uboczu, z głównej drogi troszkę trzeba odbić. Także nie udało się nam zajrzeć do
środka, ale tutaj były widoczne nawet z zewnątrz liczne zaniedbania. Już samo obejście
wymagało trochę nakładów, by cerkiew mogła błyszczeć w pełnej krasie. Spotkaliśmy się –
w przewodnikach – z opiniami, że to najlepiej zachowana polska cerkiew. Ma dużo uroku,
ale takie stwierdzenie to trochę przesada.
Następnie dotarliśmy do miejscowości Wysowa. Tutaj, podobnie jak w Tyliczu, można
zwiedzić dwa, drewniane, zabytkowe obiekty sakralne – pierwszy to kościół rzymskokatolicki
p.w. Wniebowzięcia NMP, znajduje się na początku wsi, zaraz przy głównej drodze.
Drugi – to dawna cerkiew greckokatolicka p.w. św. Michała Archanioła, obecnie
zaadaptowana na potrzeby grupy wiernych prawosławnych. Znajduje się ona w samym centrum
miejscowości. I – prawdę powiedziawszy – jest to jeden z najmniej interesujących
obiektów sakralnych tego rejonu. I tutaj – podobnie jak w przypadku świątyń z Tylicza –
aż prosi się, by dokonać małych porównać. Oczywiście dużo bardziej efektownie
prezentuje się kościół katolicki. Cerkiew sprawia wrażenie zaniedbanej, zapomnianej.
A szkoda. Najlepiej jednak przyjechać tu i samodzielnie ocenić. Poza sprawami ducha
w mieścinie można zadbać o bardziej przyziemne sprawy ciała – mianowicie znajduje się
tutaj rewelacyjna karczma. Ceny raczej wysokie, ale mimo to warto wejść i zobaczyć
ją wewnątrz. Miła obsługa w tradycyjnych regionalnych strojach plus mistrzowskie kucharki
dają piorunujący końcowy efekt. Polecamy.
Od Wysowej do granicy słowackiej to już właściwie rzut kamieniem. Mimo to, zmieściła się
tam jeszcze maleńka wioska Blechnarka. Warto tam zajrzeć ze względu na znajdującą się
tam cerkiew p.w. św. Kosmy i Damiana. Wprawdzie nie jest to obiekt tak okazały jak wszystkie
opisane dotąd, ale wyróżnia się pewnym małym szczegółem na tle pozostałych. Otóż jest to
cerkiew murowana. Znajduje się poniżej drogi, skąd jest bardzo dobry widok. Cerkiew przez
wiele lat nie była używana, po wojnie przez jakiś czas traktowano ją jako magazyn,
Konieczna. Cerkiew grecko katolicka, obecnie cerkiew prawosławna. Łemkowszczyzna.
ale przetrwała w nienajgorszym stanie do dnia dzisiejszego.
Kolejne miejsce to Zdynia, z drewnianą, greckokatolicką cerkwią p.w. Opieki NMP.
Cerkiew otoczona jest niskim murkiem, którego integralną częścią jest drewniana
dzwonnica z bramą wejściową. Jednakże miejsce te jest szczególne z innego powodu.
Otóż w Zdyni odbywają się corocznie międzynarodowe imprezy łemkowskie tzw. Watry.
Gładyszów. Cerkiew grecko katolicka p.w. Michała Archanioła z 1938 r. W stylu huculskim. Łemkowszczyzna.
Na spotkaniu można zapoznać się z bogatą kulturą Łemków, jest to także okazja dla rozrzuconej
po całym świecie nacji do spotkań i wspólnych zabaw.
Ze Zdyni udaliśmy się do przejścia granicznego Konieczna, gdzie znajduje się ciekawa cerkiew
dawniej greckokatolicka, a obecnie prawosławna p.w. św. Wasyla, wraz z przylegającym
do niej zabytkowym cmentarzem z czasów I wojny światowej.
Kolejnym przystankiem naszej wycieczki był Gładyszów, miejscowość z bardzo odmienną cerkwią
greckokatolicką p.w. św. Michała Archanioła. Odmienność polega na innym typie budownictwa.
To już nie jest cerkiew typu zachodniołemkowskiego, tylko huculskiego, opartego na planie
krzyża greckiego.
Następnie próbowaliśmy dostać się do wsi Krzywa. Ze względu na „bardzo dobre” oznakowanie
dróg, próby zajęły nam całkiem sporo czasu, ale w końcu trafiliśmy na leśny trakt,
którym dotarliśmy pod kolejną cerkiew, p.w. św. Kosmy i Damiana. Położona właściwie przy
samej drodze, niestety zamknięta. Więc ruszyliśmy dalej. Myliłby się ten, który stwierdziłby,
że na dojeździe do Krzywej skończyły się nasze kłopoty. Niestety dalej było jeszcze gorzej.
Świątkowa Wielka. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Michała Archanioła z 1757 r. Łemkowszczyzna. Obecnie kościół rzymsko katolicki.
Skończyła się utwardzona droga, wjechaliśmy na czyjeś pole i tym polem pomalutku podążaliśmy,
zraszani rzęsistą ulewą, w kierunku Radocyny. Po dobrej godzinie jazdy dojechaliśmy do Smolarzy,
którzy wskazali nam inną polną drogę, która miała nas doprowadzić do Świątkowej.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby drobny szkopuł. Otóż droga przechodziła wpław przez rzekę,
a nasz samochód, który wiernie towarzyszył nam przez wiele wypraw, niestety nie jest amfibią.
Jednakże zaryzykowaliśmy przeprawę i po jakimś czasie dotarliśmy do miejscowości Świątkowa
Świątkowa Wielka. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Michała Archanioła z 1757 r. Łemkowszczyzna. Obecnie kościół rzymsko katolicki.
Wielka. Tutejsza cerkiew p.w. św. Michała Archanioła, należy do najładniejszych z przez
nas odwiedzonych.
Niezwykła budowla nie straciła nic ze swojego uroku, pomimo deszczu. Żałowaliśmy, że nie
udało się nam jej zobaczyć wewnątrz. W pobliżu znajduje się stary, łemkowski cmentarz.
Kilkaset metrów dalej – Świątkowa Mała – i następna cerkiew, także p.w. św. Michała Archanioła.
Podobna konstrukcja, tylko odmienne położenie. Tutaj cerkiew leży na uboczu, z dala od głównej
drogi, na wzgórzu. Dookoła ogrodzenie drewniane na podbudowie murowanej.
Kotań. Cerkiew grecko katolicka p.w. św. Kosmy i Damiana z 1782 r. Łemkowszczyzna.
Sąsiednia wieś Kotań także posiada cerkiew p.w. św. Kosmy i Damiana, jest to bardzo ładna
drewniana cerkiew przykryta gontem, położona z dala od innych zabudowań, na wzgórzu.
Bardzo sympatyczne, ciche miejsce.
I w ten oto sposób dotarliśmy do ostatniego przystanku naszej cerkiewnej podróży. Do miejscowości
Krempna. Znajduje się tutaj, niemalże w samym centrum miasteczka drewniana cerkiew p.w.
św. Kosmy i Damiana. Wprawdzie w trakcie naszego pobytu nie znaleźliśmy nikogo, kto otworzyłby
i udostępnił ją do zwiedzania, ale tak się złożyło, że można było wejść na wieżę i z galerii
przyjrzeć się cerkwi wewnątrz. Zrobiło to na nas niesamowite wrażenie.
I w ten oto sposób zakończyliśmy naszą samochodową przygodę po dzisiejszym Beskidzie Niskim,
a dawnej łemkowszczyźnie. Teraz to już tylko powrót w rodzinne pielesze.


Obserwacje:

Historia z regionem i zamieszkującymi go ludźmi obeszła się tutaj bardzo brutalnie.
Niewiele tradycji można tutaj podejrzeć.
Na szczęście zaczyna się to zmieniać – część wysiedlonej ludności zaczyna wracać, organizowane są różnorodne imprezy łemkowskie.
No i naszczęście w niezłym stanie zachowało się tutaj wiele cerkwi – perełek architektury drewnianej.
Już tylko dla nich warto tutaj przyjechać.
My właśnie tak postąpiliśmy.


Lokalne drogi. Łemkowszczyzna.
BMW w akcji. Łemkowszczyzna.


Autor: Cyprian Pawlaczyk

 


STRONA GŁÓWNA
RELACJE Z PODRÓŻY