Wyprawa na ślubny kobierzec – Park Miniatur – Pekin / Chiny

Wyprawa na ślubny kobierzec

czyli co działo się w Pekinie i Dalian

Chiny 2013

 

Dzień dziesiąty – poniedziałek

22 lipiec 2013 r.

 

Poranek zaczynamy dość leniwie. Pobieżny rzut oka za okno – Pekin znowu ukrywa się za mgłą (duża wilgoć i smog powodują praktyczny zanik przejrzystości powietrza w tym ogromnym mieście).

W związku z czym – nasze ruchy są jak już wspomniałem, dzisiaj wyjątkowo leniwe.

Po sutym śniadaniu i porannej kawce – jak co dzień, spacerkiem kierujemy się do najbliższej stacji metra. Stąd linią 10 jedziemy kilkanaście stacji w kierunku zachodnim, na stacji Liuliqiao przesiadamy się na linię 9 i na stacji Keyiliu opuszczamy metro. Stąd do interesującego nas obiektu mamy raptem 300 m spacerem. Dzisiaj wróciliśmy ponownie do dzielnicy Fengtai, by zaliczyć nieszczęsne Pekińskie Muzeum Motoryzacji – ostatnio bowiem nie mieliśmy szczęścia – przyjechaliśmy bowiem z Tomkiem zbyt późno. Niestety – jak to mówią – nieszczęścia chodzą parami – dzisiaj jest przecież poniedziałek, a w Pekinie muzea w poniedziałki są raczej nieczynne. Tutejsze muzeum – niestety również. Tomek i Beata, bowiem dzisiaj dotarliśmy tutaj we czwórkę, z biedą ukrywali rozczarowanie, a ja – złość. Niestety – mogłem być wyłącznie zły sam na siebie. Ale cóż zrobić? Mamy nadzieję, że do trzech razy sztuka, i że gdy wrócimy tu za trzecim razem,
to w końcu uda się nam zobaczyć otwarte podwoje i skarby tego muzeum. Dla dziesięciolatka bowiem to nie lada atrakcja.

Na szczęście mieliśmy opracowany plan awaryjny. Kilka dni wcześniej, przypadkowo w metrze, trafiłem na reklamę parku rozrywki dumnie nazwanego World Park. To ogromy, zajmujący powierzchnię kilkudziesięciu hektarów, park miniatur.
Jest to jednak park zupełnie odmienny od analogicznych obiektów, których kilka mieliśmy okazję zwiedzić, m.in. w Polsce. Ten tutaj różni się przede wszystkim skalą. Obiekty prezentowane są w skalach zbliżonych do 1:10 / 1:20, chociaż zdarzają się również w skali 1:1 (np. ogrody włoski czy japoński). Z ciekawostek – jest to do tej pory najdroższy obiekt, jaki odwiedzamy w Pekinie, wstęp kosztuje 100 juanów od osoby.

Nie mniej – warto te pieniążki wydać, ponieważ jest to w sumie bardzo fajne miejsce dla rodzinnego relaksu, co ma istotne znaczenie, gdy podróżuje się z dziećmi. Może miejsce to nie oferuje zbyt wielkich lotów rozrywkę, ale dla dziesięciolatka jest to miejsce oferujące wiele atrakcji, z kolei niemowlak w wózku może odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku (oczywiście przy założeniu, że nasi współtowarzysze nie generują hałasu, co z natury rzeczy jest raczej wątpliwej jakości założeniem).

Na terenie parku znajduje się kilka obszarów tematycznych – europejski, afrykański czy amerykański. Jest też wiele pojedynczych tematycznie miniatur. Co można zobaczyć? M.in.: operę w Sydney, ruiny Anghor Wat, krzywą wieżę w Pizie, łuk tryumfalny oraz wieżę Eiffla z Paryża, Big Bena i Tower Bridge z Londynu, dość nieudolną miniaturę Manhattanu czy kilka obiektów z amerykańskiej stolicy – Biały Dom czy Kapitol. Jest także moskiewski Plac Czerwony czy fragment chińskiego Wielkiego Muru. Nas jednak zaskoczył polski akcent – znaleźliśmy pomnik warszawskiej Syrenki.

Niestety – miniatury wykonane są raczej tandetnie (chińska jakość?), a dodatkowo widać już na nich mocno odciśnięty ząb czasu – przydałaby się dość intensywna modernizacja tego parku. Ale dzieciakom to chyba zbytnio nie przeszkadza.

Znaleźliśmy również coś, co opisane zostało jako Wielki Kanion, a stanowiło jakby bazę dla niewielkiego parku rozrywki typu „Wesołe Miasteczko”. Znaleźliśmy tu kilka prymitywnych karuzeli dla dzieci, dość mocno sfatygowaną kolejkę górską czy – zjeżdzalnie wodną. Ta ostatnia, w koncepcji podobna do naszej – chorzowskiej, przy czym – tutaj łódeczki są raczej tylko 4 osobowe, stanowiła atrakcję, której Tomek mi nie darował. Z duszą na ramieniu (bowiem nie przepadam za takimi atrakcjami) wpierw popłynęliśmy we dwójkę kanałem, a później wjechaliśmy taśmociągiem na szczyt wieży, by z wielkim impetem, przy użyciu sił grawitacji, zjechać na dół, z powrotem do kanału, ku wielkiej uciesze oglądających to zjawisko.

Kolejną rozrywką było strzelanie – dostaliśmy plastikowe karabiny i, znowu we dwóję z Tomkiem, wystrzelaliśmy każdy pluszową maskotkę, ku wątpliwej uciesze Beatki. Jest tylko pewna nadzieja, że jedna z tych maskotek w najbliższej przyszłości przypadnie do gustu Piotrusiowi.

I tak nam minął prawie cały dzień.

Wróciliśmy do metra (tym razem wsiedliśmy na początkowej stacji linii nr 9 o dźwięcznie brzmiącej nazwie Guogongzhuang) i jak zwykle wróciliśmy do domu. Późnym wieczorem, rzecz jasna.

Zanim jednak dotarliśmy, w małej przydrożnej knajpce zjedliśmy ciekawy posiłek, na który składały się – gorące naleśniki faszerowane mięsem, surówka z ogórków i makaronu oraz chiński hamburger o bliżej nieokreślonym smaku – ale, co ciekawe, wszystko nie dość, że bardzo smaczne, to jeszcze świeżutkie.

W tym miejscu jeszcze kilka zdań o dzielnicy Fengtai – to jedna z południowych dzielnic Pekinu, która – wg opinii Leo – należy do raczej biedniejszych. Może i tak było kiedyś. Dzisiaj to miejsce zaczyna przypominać centralne dzielnice biznesowe. Znajduje się tutaj wiele wysokościowców, zarówno biurowców jak i wielkich osiedli mieszkaniowych. Natomiast południowa część przypomina ogromny plac budowy. Równocześnie powstają osiedla, drogi, parki, sklepy – właściwie na raz budowane jest całe miasto. Pamiętać należy, że przy ogromie tej aglomeracji, poszczególne części dzielnic Pekinu mogą być większe od wielu znanych nam miast.

I coś dla polskich włodarzy – tutaj buduje się chyba nieco odwrotnie jak u nas – szczere pola i place budów, a metro już funkcjonuje – warto się temu przyjrzeć.

 

WIĘCEJ O NASZEJ PODRÓŻY PO CHINACH MOŻNA ZNALEŹĆ TUTAJ:

RELACJA Z PODRÓŻY:

Wyprawa na ślubny kobierzec czyli co działo się w Pekinie i Dalian Chiny 2013

a także

http://www.cypis.pl/blog/category/relacje-z-podrozy/wyprawa-na-slubny-kobierzec/

Ciekawe strony internetowe:

http://www.beijingworldpark.com.cn/ – strona pekińskiego parku miniatur